top of page
Search
yoanna symbiosis

Dla tych co idą z lasem // For the ones that walk with wilderness





(English version below)



Znam was wielu, ale opowiem wam dziś o jednej osobie, którą mam szczęście nazywać przyjaciółką i siostrą. Jest ona artystką i rzeźbiarką. Ciekawość, miłość do życia i potrzeba jego chronienia prowadzą ją przez krajobrazy tego złożonego świata. Od nieokiełznanych gąszczy pełnych niezwykłych zakamarków, przez stare lasy i górskie potoki aż po dzikie przestrzenie miejskie niewidziane przez wielu i zwane przez nich „nieużytkami”. A. poznaje je, nawiązuje z nimi relacje a następnie staje się ich pośredniczką i obrończynią przed ekspansywnymi działaniami człowieka. Poprzez swoje działania jak i sztukę wraz z innymi podobnie czującymi osobami broni lasów przed wycinkami, zwraca uwagę na ich bogactwo i nasze z nimi zależności. A. opowiada o potrzebach tych miejsc i istot różnymi językami, mówi prostym językiem codziennym jak i minimalistycznym językiem sztuki konceptualnej. Bywa też tak, że A. po prostu zaprasza te dzikie światy do galerii tak, by można ich tam było bezpośrednio doświadczyć i stać się ich częścią. Faunę i florę dzikich lasów, wiedzę naukową jak i dawne wierzenia z nimi związane, a wraz z nimi i inne osoby, części społeczności, której te relacje międzygatunkowe są równie bliskie.

A więc to wszystko A. poprzez drzwi galerii wprowadza ze sobą do świata miejskiego, który rządzi się zwykle zupełnie innymi prawami niż prawa natury, cykli i wszechpołączeń. Pewnego razu zbudowała platformę do obserwacji życia w koronie drzew, która stanęła przed miejską galerią, dzięki czemu każdy mógł wznieść się wyżej aby doświadczyć, zaobserwować dzikiego życia, do którego zwykle nie mamy dostępu. Innym razem posadziła łąkę w galerii a na jeszcze innej wystawie mapowała nieużywany przez ludzi miejski stadion pod kątem życia i istnienia różnych istot i gatunków. Nakładała te mapy na siebie pokazując jak te ścieżki i obszary życia łączą i pokrywają się ze sobą.


Powstanie tej opowieści, którą właśnie czytasz zainspirowało pewne jesienne popołudnie. Spotkałyśmy się w pracowni A., i rozmawiałyśmy jak to zazwyczaj rozmawiamy - o pasjach, jak i życiu przyziemnym, o tym co boli jak i o tym co daje nadzieje, a A. w tym czasie kleiła z papieru z odzysku i kleju z mąki wielkie nasiono Glistnika jaskółcze ziele. Było ono kolejnym wykonywanym przez nią nasionem na wystawy o tzw chwastach - roślinach dzikich i bardzo często niezwykle użytecznych dla nas ludzi. A. Od lat tworzy te nasiona różnymi technikami w ogromnym powiększeniu tak byśmy mogli je zobaczyć kwestionując przy tym dotyczące ich codzienne narracje i wierzenia. A nasiona, jak to nasiona, zawsze zasiewają nowe życie.. tym razem w sercach i umysłach odwiedzających wystawy A. . We mnie zasiewają zachwyt i jeszcze głębszą miłość do tego co rośnie tak blisko nas i mimo swej wielkiej mocy jest niedocenione na codzień.



I tak poczułam, to rozsiewanie nasion przez A. i zobaczyłam, że nie tylko ona to robi. Jest nas wielu, którzy idą z lasem. I nie tylko z lasem - z dzikimi rzekami, bezkresnymi pustyniami, dżunglami, z tętniącymi życiem miejskimi zakątkami… Jest nas tylu, których te dzikie, niekontrolowane przestrzenie poruszają głęboko, karmią i regenerują. Nosimy ich nasiona w sobie i zabieramy je ze sobą do światów, w których rządzą kąty proste, drogi wyznacza asfalt a czas dyktują zegarki. Teraz kiedy tyle lasów i starych drzew jest wycinana a na kolejnych dzikich przestrzeniach powstają osiedla deweloperskie. Przemysł wydobywczy i monokulturowe rolnictwo zabiera i zatruwa złożone ekosystemy, w większości nie po to by realizować ludzkie podstawowe potrzeby ale by tworzyć dobra i smaki, które wypełniają pustkę odseparowanej, wiecznie głodnej i przestraszonej ludzkiej duszy. A wszystko to napędza goniącą własny ogon coraz bardziej oderwaną od życia światową gospodarkę.

W tym samych czasie coraz więcej z nas odkrywa karmiącą naturę dzikich przestrzeni. A może nawet nie tyle odkrywa - co przypomina sobie, bo nie jest to nic nowego. Zasilamy nasze dusze tą dzikością, która łączy nas z naszymi korzeniami, z tym złożonym światem; przypomina nam kim jesteśmy dlatego i system kontroli i produkcji dóbr konsumpcyjnych nie tylko wydaje nam się, ale i jest nam po prostu mniej potrzebny. A gdy sami mamy to poczucie w sobie to naturalnie zabieramy te nasiona dzikości i przypomnienia ze sobą do swojego codziennego życia. Jesteśmy wszędzie - artyści, lekarki, edukatorki, jogini, tańcerze, architekci, matematycy, fizyczki, rolnicy, budowniczy, studentki, matki, ojcowie, babcie, nauczyciele, muzycy… Idziemy z nasionami lasów i dzikich przestrzeni i rozsiewamy je wszędzie w okół. Mówimy różnymi językami i środkami wyrazu, każdy swoim, przez co te nasiona mogą rozprzestrzeniać się na różnych gruntach. To się dzieje - lasy dzikości wzrastają na nowo w ludzkich sercach.




I tu widzę nadzieję. Gdy kolektywnie docenimy dzikość w nas samych, gdy poznamy swoje korzenie i będziemy czuć się częścią całości, poczujemy to połączenie ze sobą wzajemnie i dzikimi światami to i nasze naturalne lasy przetrwają i będą chronione. Bo nasze dusze karmić znowu będzie znowu to, co jest częścią nas, darmowe, i nieprzetworzone.. Spełnione dusze nie będą już mieć potrzeby zagarniania i przetwarzania dzikości w kolejne dobra konsumpcyjne i gadżety po to by zapełniać wewnętrzną pustkę bądź tworzyć iluzję bezpieczeństwa. Bo żadne wolne i dzikie serce nie pozwoli niszczyć tej dzikości w świecie zewnętrznym, bo to tak, jakby ktoś wycinał i zatruwał część naszej własnej duszy…


A więc niech dalej rozsiewają się i wzrastają te dzikie siewki w ludzkich sercach.


<3


Poznaj A. : https://annasiekierska.tumblr.com/





I know many of you, but today I am going to tell you about one person who I am lucky to call my friend and sister. She is an artist and sculptor. Curiosity, love for wilderness and the need to protect it are leading her through the landscapes of this complex world. From untamed bushes full of nooks and crannies, through old forests and mountain streams to wild urban spaces unseen by many and called by them "wastelands". A. gets to know them, establishes relationships with them, and then becomes their mediator and defender against expansive human activities through her actions and art. Together with likewise feeling people, she protects forests against logging and draws attention to their richness and our relationships with them. A. talks about the needs of these places and creatures in various languages. She speaks simple everyday language as well as the minimalistic language of conceptual art. It also happens that A. simply invites these wild worlds to the galleries so that you can experience them directly and become a part of them. She invites wild fauna and flora, scientific knowledge and old beliefs associated with them, and also other people - parts of the human community for whom these interspecies relations are equally close. So A. welcomes all of this through the gallery door into the city world, which is usually governed by completely different laws than the laws of nature, cycles and interconnectedness. Once upon a time, she built a platform for observing life in the crown of trees, which stood in front of the city gallery, so that everyone could rise higher to experience wild life, which which is usually anavailable to us. Another time, she planted a meadow in a gallery, and at another exhibition, she mapped the unused city stadium in terms of life and the existence of various creatures and species. She superimposed these maps showing how these paths and areas of life connect and overlap with one other.



The story you are reading now inspired one autumn afternoon. We met in A.'s studio, and we talked as we usually - about passions, as well as mundane life, about what hurts and what gives hope, and at that time A. was gluing a large Celandine seed out of recycled paper and flour glue. It was another seed she made for exhibitions about the so-called weeds - wild plants that are very often very useful for people. A. For years he has been creating these seeds with various techniques in enormous magnification so that we can experience them from different perspective. A. was questioning everyday narratives and beliefs concerning them in that way. And these seeds, just like seeds usually do - they sow new life ... this time in the hearts and minds of visitors of A's exhibitions. In my heart they sow delight and an even deeper love for what grows so close to us and, despite its great power, is underestimated on a daily basis.



And so it gave the image of A. spreading seeds.. and I saw that she is not the only one doing it. There are many of us who walk with wilderness. These are forests, wild rivers, vast deserts, jungles, bustling city corners ... There are so many of us who are deeply moved, nourished and regenerated by wild, uncontrolled spaces. We carry their seeds within us and take them with us to worlds that are ruled by right angles; possible paths are marked by asphalt and time is dictated by watches. Now, when so many forests and old trees are cut down. The mining industry and monoculture farming take away and poison complex ecosystems, mostly not to meet human basic needs but to create goods and tastes to fill the void of the separated, perpetually hungry and scared human soul. All of this is fueling the racing world's economy, which is becoming more and more out of touch with our down to earth basic needs.

At the same time, more and more of us are rediscovering the nourishing nature of wild spaces. We nourish our souls with the wilderness that connects us to our roots and to this complex world. It reminds us of who we are and that is why the system of control and production of consumer goods not only seems, but is simply less needed for us. And when we have this feeling of connectedness in ourselves, we naturally take these seeds of wildness with us into our daily life. We are everywhere - artists, doctors, educators, yogis, dancers, architects, mathematicians, physicists, farmers, builders, students, mothers, fathers, grandmothers, teachers, musicians ... We go with the seeds of wilderness and spread them everywhere around. Each of us speak different language ​​and use different means of expression, so that these seeds can spread over different lands. It is happening - forests of wildness are growing a new in people's hearts.




And here I see hope. Once we collectively rediscover the wildness within ourselves, once we know our roots and feel part of the whole, our natural forests will survive and be protected. Because our souls will be nourished again with what is part of us, free and unprocessed. Fulfilled souls will no longer need to seize and transform wildness into new consumer goods and gadgets in order to fill the inner void or create the illusion of security. Because no free and wild heart will allow this wildness to be destroyed in the outside world, because it is as if someone was cutting and poisoning part of our own soul...



So let these wild seedlings continue to spread and grow in people's hearts.



<3



Meet A. : https://annasiekierska.tumblr.com/


0 comments

Recent Posts

See All

コメント


bottom of page